Przejdź do głównej zawartości

BLASKI I CIENIE PROGRAMU RODZINA 500+




     Program Rodzina 500 + już niemal zadomowił się w polskiej rzeczywistości (przynajmniej na razie). Na pewno są tacy, którzy korzystają z tego programu – ja osobiście nie – ale nawet gdybym korzystał to i tak w ten sam sposób napisałbym tego posta. 

Postanowiłem napisać go, ponieważ spotkałem się z wieloma opiniami tego typu, że obecny rząd dał „coś” wreszcie temu biednemu szaremu człowiekowi, a mianowicie 500 zł na drugie dziecko, a nawet w przypadku nieprzekroczenia dochodu na osobę wynoszącego 800 zł.  na pierwsze dziecko. Chociaż przed wyborami była mowa, że na każde dziecko – ok nie będę łapał za słówka – ale jest to już kłamstwo, które miało na celu okłamanie swoich potencjalnych wyborców. I to jest fakt pierwszy, a za chwile opowiem o drugim najważniejszym fakcie, którym to wg badań dla portalu CiekaweLiczby.pl 40 proc. respondentów uważa, że pieniądze na program pochodzą z podatków płaconych przez innych ludzi (23 proc.), firmy (5 proc.) lub ze środków rządowych (12 proc.). Czyli innymi słowy aż 40 % ludzi w Polsce myśli, że to nie oni dokładają się do programu Rodzina 500 plus. Czy to nie jest zdumiewające i tyle osób uważa, że pieniądze z tego programu spadają chyba z drzew, a miłościwi politycy rozdają je ludziom. Ha Ha lepszego żartu chyba nie słyszałem (w tym roku :)). ...Jeżeli też tak uważasz jak te 40 % ludzi to lepiej zmień swoje zdanie abyś się potem nie rozczarował.
 

Dobrym potwierdzeniem tych słów niech będzie cytat znanej polityk i swego czasu premier Wielkiej Brytanii - Margaret Thatcher, która powiedziała „Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych .” I to niech będzie podstawowe clue tej sprawy. Jeżeli piszemy o tym warto przypomnieć ile wynosi dług naszego państwa w przeliczeniu na 1 mieszkańca. Obecnie jest to kwota 27 358 zł, czyli każdy mieszkaniec naszego kraju (nawet dziecko) obciążony jest tą kwotą. Natomiast dług publiczny jako % PKB wynosi 52,5 % - czyli ponad połowę wartości PKB Polski – jest to sporo. Oczywiście warto też wspomnieć o ukrytym długu publicznym, który jest ponad 3 razy większy od oficjalnego. Na pewno nie napawa to optymizmem. Jeżeli weźmiemy sobie tylko to pod uwagę to już powinna nam się zapalić czerwona lampka podczas wprowadzania tego programu, ale niestety ze smutkiem muszę stwierdzić, że większość osób nie chce słyszeć o skutkach takiej polityki socjalnej w naszym kraju. Sprawą oczywistą jest, że ten program jest w 100 % programem socjalnym, który ze swojego założenia miał poprawić liczbę urodzeń w kraju z założenia co najmniej pozwalający na zastępowalność pokoleń (którego współczynnik powinien wynosić przynajmniej 2,1), a także na polepszenie sytuacji materialnej w rodzinach najuboższych.
 

Przywołując dane GUS-u w 2017 r. urodziło się 403 tys. dzieci, czyli o około 20 tys. więcej niż rok wcześniej. Współczynnik urodzeń wzrósł o 0,6 pkt. Natomiast przyrost naturalny wynosi 1,2 na 1000 ludności. Podsumowując krótko te dane to troszkę zwiększyła się liczba urodzeń i prawdopodobnie będzie rosła, ale niestety w moim przekonaniu jest to działanie krótkoterminowe. Natomiast wydaje mi się, że okresie długofalowym niestety podobnie jak kraje zachodnie (Niemcy, Francja), które wprowadziły podobne „pakiety” socjalne już dawno temu przyrost naturalny znacząco się nie zmieni. Prognozy długoterminowe przyrostu ludności w Polsce nie są optymistyczne i raczej nie wiele się zmieni jeśli chodzi o liczbę ludności nawet pomimo funkcjonowania programu 500 +.

Jeśli chodzi o drugą sprawę czyli polepszenie sytuacji materialnej w rodzinach najuboższych poprzez funkcjonowanie programu 500 + to też nie podchodziłbym do tego z wielkim optymizmem. Gdyż rodziny mające bardzo duży dochód mając przynajmniej 2 dzieci też go pobierają – to jak się ma to do wyrównania szans tych najuboższych? Chociaż niewątpliwie na pewno rodziny biedniejsze dzięki programowi mają nieco więcej pieniędzy do wydania (nie wnikam na co wydają pieniądze z programu). To dla mnie istotniejszą kwestią będzie np. to, że ja bym osobiście wolał dać tym ludziom wędkę, a nie rybę (czyt. pracę/lepiej płatną pracę a nie pieniądze). Bo do „darmowych” pieniędzy łatwo się przyzwyczaić – tylko co potem? Program na pewno nie będzie trwał wiecznie, ale na pewno ich dzieci będą musiały go spłacić, a może nawet i już oni sami. A co mają spłacać?- Koszt obsługi programu 500+ w 2017 r. wynosił ok 24 miliardów zł, natomiast w roku 2016 – ok 17 mld zł. Powinniśmy przypuszczać, że kolejne lata będą generowały większe sumy (bo teoretycznie powinno rodzić się więcej dzieci).
Ponadto sprawą oczywistą jest, że część kobiet zrezygnowało ze swojej pracy na koszt wychowywania dzieci i korzystania z programu 500 + (to jest akurat sprawa indywidualna i ja negatywnie tego nie oceniam) mogą (ale nie muszą) mieć później problemy, aby ponownie „wbić” się w rynek pracy.
 

Inną rzeczą jest to, że tym sposobem możemy uśpić swoją czujność i nawyk oszczędzania pieniędzy (nawet małych kwot) - bo skoro pieniądze spływają co miesiąc to po co oszczędzać – tylko jeszcze raz powtórzę nic nie trwa wiecznie, a taka sytuacja może tylko uśpić ludzi, którzy po jakimś czasie obudzą się z ręką w przysłowiowym nocniku. Nie mówię, że tak na pewno będzie u wszystkich, ale u tych co ślepo wierzą , że te pieniądze dostają „gratis” to raczej pewne. Warto się nad tym zastanowić teraz. 

To teraz w kilku zdaniach na zakończenie w jaki sposób zapłacimy wszyscy za program 500 +. Wiadomo ile kosztował w 2017 i 2016 roku. Podobnie, lecz trochę więcej będzie kosztował w 2018 r. Skąd na to rząd wziął i weźmie pieniądze? Oczywiście podstawową sprawą jest przetransferowanie pieniędzy z jednego resortu do drugiego mówiąc ogólnie. Podatek bankowy jest – banki już przeniosły to na klientów. Teraz pora na markety – te również podniosą ceny. A propos cen to już widzimy podwyżkę większości towarów. To może zmniejszenie podatków? - zapomnijmy! Nawet te na ubranka dziecięce nie spadną. To może rząd weźmie kredyt? Oczywiście już wziął! I większość pieniędzy w ostatnim czasie pochodzi właśnie z kredytu zadłużając jeszcze bardziej nasz kraj. Podsumowując co by nie było to rząd zawsze znajdzie na to pieniądze, ale weźmie nie ze swoich a z naszych kieszeni! Żeby nie było tak pesymistycznie to powiem, że wiosna się zbliża i będzie coraz lepsza pogoda :)

Komentarze